To moja kolejna sesja dla Yu. I pewnie nie ostatnia… Jestem przekonana.
Czuję, że tak po prostu będzie. Nie dlatego, że Yu podobają się moje zdjęcia, ( czy jak to ona słodko po polsko-chińsku mówi, je kocha:))
ale dlatego, że…. się lubimy. Że lubimy swoją energię.
Yu jest jedną z pierwszych moich klientek, tych co to łapie się na ulotki i wizytówki w centrach handlowych. Kiedy do mnie zadzwoniła z prośba o sesję, jak zwykle bardzo się ucieszyłam. Kiedy zobaczyłam przy pierwszym spotkaniu, że YU jest Chinką, ucieszyłam się jeszcze bardziej.
Czy każdy fotograf uwielbia egzotykę i to co jest od nas choć trochę inne?
:):):)