Nataszkę ciężko namówić do zdjęć. Chyba, że w grę wchodzi zrywanie kwiatków, a ja jestem prawie niewidoczna.
Bławatki są idealne. Można zrobić bukiet i w międzyczasie schować się w zbożu. Wtedy może być naprawdę wesoło.
Zwłaszcza jak tata pojawia się i znika. W pszenicy.
Efektem spontanicznej sesji zdjęciowej, popołudniowego spacerku były nie tylko zdjęcia, które pójdą na Noworoczne Kalendarze, ale przede wszystkim bukiety bławatków, które długo zdobiły nasz dom – salon, sypialnie, kuchnię. Stolik nocny Nataszki.
:):):)